Wiele o tym, czego chcesz się dowiedzieć, by lepiej dbać o siebie

Od kogo uczysz się dbać o siebie?

Aby lepiej dbać o siebie, musisz najpierw widzieć, jak to wszystko w ogóle działa.

Wszyscy mamy potrzeby, a ich zaspakajanie jest nam niezbędne do życia. Nie chodzi tylko o te fizyczne potrzeby, ale także społeczne. Można powiedzieć, że jeśli odpowiednio nie nakarmimy się tak pożywieniem, jak i kontaktem z innymi, będziemy głodować. Głód psychiczny jest podobnie dotkliwy jak ten fizyczny i każdy z nas ma mechanizm samoregulacji, czyli umiejętność zaspokajania tych potrzeb. Sęk w tym, że tego mechanizmu uczymy się w dzieciństwie od swoich opiekunów, a relacje z nimi bywają bardzo różne.

Jak to działa?

Dobrze, jeśli ktoś trafi na uważnych, kochających i w miarę poukładanych ze sobą dorosłych, którzy będą się nim opiekować od dziecka. Wtedy jest duża szansa, że takie dziecko nauczy się rozpoznawać swoje potrzeby. A także mówić o nich wprost oraz realizować je z szacunkiem dla siebie i dla innych. Czyli, jeśli czegoś nie chce, to to “nie” jest szanowane i następują negocjacje, a nie siłowe zmuszanie. Jeśli czegoś nie umie, to dostaje wsparcie, a nie opieprz, że jest leniem, niedorajdą albo mazgajem. A kiedy czegoś chce, to ta chęć brana jest pod uwagę. Ile jednak jest takich domów?

Smutna prawda przedstawia się w taki sposób, że dopiero całkiem niedawno zaczęto mówić o tym, że dziecko to mały człowiek i w związku z tym także zasługuje na szacunek, uważność i dobre traktowanie. Nasze pokolenia dopiero się tego uczą, co jest niezwykle trudne ze względu na zjawisko znane jako międzygeneracyjna trauma. Poświęcę mu osobny artykuł, a teraz, dla uproszczenia powiem, że w tym pierwszym, najważniejszym okresie życia dziecka, rodzice traktują je tak samo, jak byli traktowani przez swoich rodziców. Tak to idzie z pokolenia na pokolenie i dopiero świadoma praca nad sobą może to zmienić. A dzieci robią to, co robią dorośli, a nie to, co dorośli mówią. W związku z tym uczymy się traktować siebie i innych tak, jak sami byliśmy traktowani.

Co, jeśli powiem Ci, że zawsze jakoś dbasz o siebie?

Wracając jednak do potrzeb. Zawsze zaspokajamy najpierw te pilniejsze potrzeby, a te mniej pilne czekają, aż zrobi się przestrzeń na ich realizację. Zdarza się jednak, że ta przestrzeń nigdy się nie pojawia – czy to znaczy, że potrzeby znikają? No nie. Z czasem uczymy się je ignorować, aby dbać o inne, pilniejsze w danym momencie. Pokażę Ci to na dwóch przykładach.

Lęk przed odrzuceniem

Wyobraź sobie dziewczynkę. Dorasta w domu, w którym, kiedy okazuje smutek, złość lub strach, słyszy od rodziców z pogardą, że jest beksą, złośnicą albo ciućmokiem. Dostaje informację, że ma iść do siebie, dopóki nie uspokoi. Bo jest przecież mądrą dziewczynką i wie, że grzeczne dziewczynki tak się nie zachowują. Dziewczynce jest z tym, co słyszy, źle, ale jeszcze gorzej czuje się, gdy jest izolowana. Przecież kocha swoich rodziców. Dostaje informację, że jeśli chce ich miłości i kontaktu, to ma być spokojna i nie wyrażać emocji. Uczy się więc tłumić potrzeby związane z przejawianiem tych uczuć na rzecz potrzeby bliskości i akceptacji osób, od których jest całkowicie zależna. Mogłaby lepiej dbać o siebie? No nie. Dba najlepiej, jak potrafi, w warunkach, w jakich przyszło jej dorastać. Z czasem staje się dorosłą kobietą, która nadal – bojąc się odrzucenia – będzie ukrywała swoje uczucia przed innymi ważnymi osobami w życiu. To będzie jej sposób zadbania o zaspokojenie potrzeby miłości i akceptacji.

Autosabotaż

A teraz wyobraź sobie chłopca. Dorastał w domu, gdzie była przemoc, alkohol. Stale dowiadywał się, że jest do niczego. Niczego nie osiągnie i w sumie lepiej byłoby, gdyby go nie było. Byłby spokój i więcej pieniędzy. Chłopiec, choć trudno w to uwierzyć, też kocha swoich rodziców, łaknie ich miłości, bliskości, akceptacji. Gotowy jest więc zanegować mnóstwo swoich podstawowych potrzeb, aby nie narazić się na ich gniew. Obudzi się na przykład w nocy z potrzebą wysikania, ale nie pójdzie do łazienki aż do rana ze strachu, że przeszkodzi w odbywającej się w pokoju obok libacji. Wyrośnie najpewniej na człowieka głęboko skrzywdzonego i mającego bardzo duże trudności z zadbaniem o wiele swoich potrzeb. Zacznie pić, nie radząc sobie z życiem i to będzie, paradoksalnie, także forma zadbania o sobie. Ból topi się w alkoholu, a ten człowiek będzie miał w sobie tyle rozpaczy, że tylko alkohol pomoże mu o niej zapomnieć. W efekcie faktycznie niewiele w życiu osiągnie, spełniając przepowiednię rodziców.

Nie zawsze przykłady autosabotażu są tak drastyczne. Wbrew pozorom, dość często sami się sabotujemy, aby podtrzymać swój wypracowany obraz. Czasem wystarczy presja ważnego egzaminu, na który, wbrew logice, nie uczymy się do ostatniej chwili. Kiedy nie zdamy, możemy powiedzieć: “No tak, gdybym się uczył_a, to przecież bym zdał_a”. A gdy zdamy, mówimy: “O, taka_i super jestem, zdał_m, mimo że się nie uczył_m”. W obu przypadkach obraz siebie, jako kogoś inteligentnego, zostaje nienaruszony.

Znajdź swoje “po co?”

Co zatem robić, aby dbać o siebie lepiej niż na powyższych przykładach? Kluczem jest odpowiedź na inne ważne pytanie, mianowicie: “Po co robisz tak, jak robisz?”. Chodzi o to, by znaleźć cel swojego zachowania, nie przyczynę. O przyczynę pytam “Dlaczego?” i to nie jest to, co w tym wypadku jest istotne, ponieważ nie prowadzi bezpośrednio do zmiany. Zmiana jest możliwa wtedy, gdy znasz cel jakiegoś działania. Możesz wówczas zastanowić się, jak – inaczej niż do tej pory – ten cel osiągnąć. Co zrobić, żeby realizując go, zadbać o te potrzeby, które do tej pory były tłumione, a domagają się uwagi. Możesz też zapytać siebie czy to naprawdę takie ważne, by realizując ten cel tyle poświęcać? Czy może lecisz z automatu i nawet nie patrzysz dla kogo i po co rezygnujesz z siebie? Nie ważne czy to Twoje niesamodzielne jeszcze niemowlę, całkiem dorosły_a i samodzielny_a partner_ka, czy może zupełnie obca osoba, na której nie do końca Ci zależy.

Iluzja wpływu

“Dla kogo?” jest równie ważnym pytaniem jak “Po co?”. Kiedy się nad tym zastanowisz, okaże się, że przecież nie wszyscy ludzie są dla Ciebie jednakowo ważni. I nie ma w tym nic złego! Nie wszyscy muszą! Jeśli jednak, z jakiegoś powodu, wstydzisz się robić/mówić coś, co byłoby dla Ciebie ważne, bo co ludzie powiedzą i co pomyślą, zadaj sobie pytanie czy zależy Ci na opinii absolutnie wszystkich? I – co ważniejsze – czy naprawdę uważasz, że masz wpływ na to, co pomyślą o Tobie inni? Wróćmy do przykładów.

Nasza dziewczynka była obrażana i karana za każdym razem, gdy okazała emocje. Oprócz tego, żeby je ukrywać, nauczyła się najpewniej też wstydzić. Za każdym razem, kiedy nie kontrolowała się wystarczająco, było jej wstyd, że krzyknęła albo rozpłakała się. Dorasta zatem w przekonaniu, że skoro rodzice tego nie akceptują, to najpewniej cały świat również tego nie akceptuje. A przecież nie chcemy drażnić świata i narażać się na jego krytykę. Chcemy być lubianymi, akceptowanymi, wspieranymi przez innych. Robimy/nie robimy więc mnóstwa rzeczy, żyjąc w przekonaniu, że mamy wpływ na to, co inni o nas pomyślą i jak nas ocenią.

Warto zatem przyjąć do wiadomości, że nie masz wpływu na innych i odpowiadasz tylko za to, co robisz, a nie to, jak ktoś się z tym czuje – bo to jedyne, na co masz wpływ. "Zaraz, zaraz" – ktoś powie – "przecież jeśli komuś dam kwiaty, to będzie mu miło, a jeśli go uderzę, to będzie zły. Jak to, nie mam wpływu na to, jak się ktoś poczuje?". No nie. Wykonując jakąś czynność możesz podejrzewać, że przyniesie określony efekt. Kwiaty nie są jednak bezpośrednim włącznikiem stanu radości w umyśle, o czym wie każda zdradzana żona. Uderzenie kogoś natomiast nie implikuje od razu poczucia skrzywdzenia, co z kolei z przyjemnością eksplorują fani BDSM.

Włącz uważność

Jest wiele pułapek, które sprawiają, że trudno lepiej dbać o siebie. Tak, aby czuć się spełnioną_ym i szczęśliwą_ym i iść przez życie w zgodzie ze sobą. Nie pomaga w tym stawianie sobie naprawdę dużych oczekiwań co do tego, jak wygląda ten stan spełnienia. Temat oczekiwań od siebie czy innych jest jednak na tyle obszerny, że chciałabym poświęcić mu osobny artykuł.

Teraz natomiast powiem Ci, że najlepsze, co możesz zrobić dla siebie, by lepiej o siebie dbać, to przede wszystkim być uważną_ym. Tego nikt za Ciebie nie zrobi. Wszyscy mamy jakąś historię z dzieciństwa, jakieś przyzwyczajenia, przekonania i – mniej lub bardziej – destrukcyjne schematy działań. Każdym z nas targają jakieś nieświadome impulsy, potrzeby czy emocje. To, co możesz zrobić, to dać sobie czas ze sobą i zadać sobie kluczowe pytania: Co ja w ogóle chcę od tej sytuacji? Co mnie w niej porusza? Po co robię tak, jak robię? I różne podobne. Zacznij się sobą ciekawić i bez oceniania przyglądać temu, co przychodzi w odpowiedzi na pytania, które sobie zadajesz. Ty masz wszystkie odpowiedzi – czasem trzeba tylko impulsu, by zadać sobie właściwe pytanie.

Impuls do zmiany
Jeśli szukasz takiego impulsu, to całkiem dużo pytań i materiału do przemyśleń znajdziesz w stworzonym przeze mnie zeszycie ćwiczeń “Miłość i szacunek się robi”. Został zaprojektowany tak, by włączać uważność, ciekawość i inspirować do refleksji nad sobą, a także pokazywać, jak lepiej dbać o siebie.

Na koniec zaś wrzucam Ci powtórkę z live'a do posłuchania.