Empatia - antidotum na krzywdę

Moja i Twoja wolność

Jest takie powiedzenie, że moja wolność, kończy się tam, gdzie zaczyna Twoja. Tylko co to właściwie znaczy? Gdzie jest ta granica? Wiele lat zadawałam sobie to pytanie i obracałam je na wszystkie strony. Sama albo z innymi ludźmi. Solą Gestaltu jest przecież spotkanie drugiego na granicy JA-TY. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej mam poczucie, że nie ma takiej jednej granicy. To coś, czego szuka się wspólnie z drugim człowiekiem. Najpierw jednak trzeba tego drugiego człowieka widzieć. Chcieć zobaczyć w nim osobę, która – choć trochę inna – na fundamentalnym poziomie jest taka sama. Każdą i każdego z nas rani co innego, co innego przestrasza, czego innego nam trzeba. Każdy jednak może poczuć się skrzywdzony. KAŻDY. To, co pomaga tej krzywdy unikać albo zreflektować się, gdy już się ją zrobiło, to empatia.

Czym jest empatia?

Empatia jest niczym innym jak wrażliwością na drugiego człowieka. Umiejętnością zobaczenia świata jej_jego oczami. Świadomością, że nawet jeśli się skrajnie od nas różni, to jest OSOBĄ, która może się bać, czuć skrzywdzona, czegoś potrzebować. Możemy nie rozumieć tych emocji ani potrzeb ale uznajemy, że one są. Istnieją i są tak samo ważne i realne dla tej OSOBY, jak nasze dla nas!

Takie patrzenie na świat jest niesamowicie trudne. Wymaga bowiem odwagi w uznaniu, że ktoś, z kim się bardzo głęboko nie zgadzasz, ma prawo myśleć, czuć i potrzebować tego co myśli, czuje i potrzebuje. Wyobrażasz to sobie?

A dlaczego odwagi? Bo trzeba być stabilnie osadzonym w sobie i dojrzałym wewnętrznie, żeby wiedzieć, że czyjaś inność nie zagraża. A taka dojrzałość i stabilność nie jest prezentem, jaki dostajemy z okazji osiągnięcia pełnoletniości. Trzeba się jej nauczyć. Jak? W moim poczuciu właśnie przez uważność i empatię. Dla siebie! Ale i dla innych. Wiele osób tej empatii nie ma w sobie. Nie doświadczyło jej bardzo wcześnie od opiekunów, a oni od swoich opiekunów i tak się turla ten buldożer międzypokoleniowej traumy. Pisałam o tym, jak działa TUTAJ. W takiej czy innej formie, robimy innym to, co nam zrobiono.

Zatrzymać buldożer

Ale tak nie musi być! Tyle że do tego znów trzeba wysiłku i odwagi. Odwagi, by z empatią spojrzeć na siebie, uznać wszelkie przeszłe rany. A wysiłku, by je przepracować i nie podawać dalej. I nie chodzi tu o to, by wskazać taką czy inną osobę, mówiąc: "Taaak, on_a to musi przepracować, inaczej nigdy nie będzie empatyczna i nie zrozumie, co ja czuję". Nie. Zacznij od siebie. Dziś. Teraz, zaraz, gdy przestaniesz czytać ten post miej odwagę okazywać empatię. Im nas będzie więcej, tym mniej krzywdy na świecie. Bardzo w to wierzę. A Ty?